niedziela, 1 listopada 2020

Imbir i cytrusy

Rano zapukał w okno do nas listopad i zamanifestował swoją obecność rozlewając gęstą mgłę. Był na tyle łaskawy, żeby poczęstować mnie również katarem Mamy już południe i na szczęście słonko przejęło kontrolę na niebie. Zostały tylko rozmyte chmurki. Dlatego myślę, że tematyka zdjęć pasuje. W piątek po lekcjach zobaczyłam, że światło ładnie wpada do pokoju, więc złapałam za imbir, cytrynę, aparat i kilka pet shopów.













Róbcie herbatkę i wrzucajcie co się da. Mieszanka cytryny i imbiru nie dość, że działa rozgrzewająco, to podobno dzięki temu drugiemu polepsza się praca układu pokarmowego. Oby. Po to go kupiłam. W lecie zasuszyłam sobie maliny, może jakoś przeżyję zimę. Mogliby nas potrzymać w domu przynajmniej do stycznia. Nie cierpię budzić się, gdy na zegarku jest szósta rano, a za oknem definitywnie noc. Wstajesz, jest ci zimno, a potem idź człowieku jeszcze skrob te szyby w samochodzie. Potem po przez podwójną ciągłą wyrzucić siostrę pod jej szkołę i w stronę przystanku.


a w moim liceum jest cholernie zimno. Budynek po koszarach austriackich. Myślę, że tym Austriakom było cieplej niż mi, bo wszystko wygląda jakby nie było remontowane od ich pobytu. Wyobraźcie sobie tylko jak przyjemnie jest siedzieć w klasie, do której przychodzisz rano, a okno jest rozwalone na oścież, bo w nocy wiał wiatr. Najbardziej groteskowy jest widok korytarza z salą od biologii. Odmalowane na biało ściany i zapach medycznych środków, bo są tam gabinety dentystki i pielęgniarki, dają wrażenie, że jest się w psychiatryku, a nie miejscu, które ma cię przygotować do matury. Dodatkowo, co jeszcze lepsze, kupili dla nas w tamtym roku (najtańsze, ale jednak) kanapy z ikei, za którymi cały czas są okna pozapychane watą, żeby nie wiało. 






Gdyby nie zdalne w marcu, chyba bym załamała się już tak do końca, a tak i to tyranka od biologii odeszła, bo bała się pandemii. Wszystko to jakieś szaleństwo, ale damy radę. Łapcie fotki z suszonymi malinami, polecam, sok jest przepyszny. Ten jegomość potwierdza.










Trzymajcie się,
Hippie

7 komentarzy:

  1. U mnie też w szkole okna otwarte na oścież, bo jak to powiedziała moja matematyczka 'Lepiej żebyście się przęziębili, niż mieli koronawirusa'..
    Zdjęcia z suszonymi malinami mają taki cudowny klimacik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dokładnie! To samo u mnie na francuskim. Sorka jest już starsza, boi się zarazić, ale co tam, jak zamarzniemy to przecież ochroni ją to przed naszymi wirusami.

      Usuń
  2. Ale śliczneeee <3 Chilly jest taki fotogeniczny, zresztą york też, i ma cudną kokardkę. I te suszone maliny na końcu, aaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ja Chilliego uwielbiam. Z jakiegoś powodu serio tak bardzo przypomina mi Klaus z Umbrella Academy... EH nie ma emoji malin.

      Usuń
  3. Jeju jaki cudowny nastrój mają te zdjęcia, chyba ten post trafi do moich faworytów tego roku 🍋
    Ja podziałek też mam wolny. Moim zdaniem powinno być tak zawsze. Weekend powinniśmy trfać trzy dni, a nie dwa...
    Bardzo nie przepadam za smakiem imbiru. Naprawdę bardzo. Nie wiem czemu, ale na zdjęciach wychodzi naprawdę świetnie.
    Skąd ja znam to "ogrzewanie" w szkołach. Chyba lepiej by pasowało słowo "zamrażanie".
    Kurczaczki teraz mi przypomniałaś, że chciałam ususzyć sobie maliny... Chyba już ich nigdzie nie ostanę ;__;. No cóż, przeżyje tą zimę na bananach i bio batonikach o niby malinowym smaku :').
    Moi faworyci to zdecydowanie zdjęcie z papugą, Chilly na imbirze i w malinkach (pierwsze ujęcie). W malinkach najlepszy <3.
    Jeju trzy ostatnie zdjęcia robią tak wspaniały klimat. Jejku po prostu C U D A i jeszcze raz C U D A 💚
    Czekam na kolejny pościk, może napiszesz o roślinne z wymaknki? 🍃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo chociaż co miesiąc-dwa dostać kilka dni wolnego :<
      z bananów najlepszy milkshake!
      Mega cieszę się, że się spodobały. Oczywiście napiszę o wymiankach :)

      Usuń