Jabłkowe chihuahuy. Historia jest taka - wróciłam późno, a poszłam spać jeszcze później, o 2.30. Usnęłam najpewniej w pół godziny co przy tej porze i tak nie ma już większego znaczenia. Rzecz w tym, że tego dnia musiałam wstać dosyć rano, jechałam do dziadków. Jak wiadomo, wieś jest najlepszym miejscem na sesje zdjęciowe, dlatego postanowiłam w końcu wziąć ze sobą jakieś plastikowe pociechy. Mój poranny wybór okazał się dosyć nietrafiony.
🙞 „Zrobię meksykańską sesję!” - myślę sobie. Chihuahuy wszelkiego kształtu, pancerniki... Pustynia. 🙜
🙐🙒🙕
🙟🙝
🙟🙝
Jeju, jakie te zdjęcia są cudne! ♥
OdpowiedzUsuń