sobota, 25 stycznia 2020

Spotkanie




Zdjęcia zrobiłam, przerobiłam, ale nie mogę nic napisać. Podejrzewam, że jeszcze się nie obudziłam. I chyba już nie zdążę. Wczoraj z Klaudią aka Marysią zorganizowałyśmy u mnie wieczór filmowy. W sumie obejrzałyśmy jeden... Dom kultury, w którym piszę ikony zorganizował wernisaż prac, dlatego najpierw poleciałyśmy na wystawę. Wzięli mnie tam na środek i kazali mówić, czemu to robię. Potem dali pędzel. Po powrocie odpaliłyśmy laptop. Padło na stare zdjęcia. Zaczęłyśmy wspominać te wszystkie wycieczki. Wtedy ucięłam i mówię: włączam film, bo w końcu nic nie obejrzymy. Lepiej mi szło oglądanie filmów z kolegami w gimnazjum, bo i trzy dało radę obejrzeć. Miałyśmy zamiar zobaczyć tego wieczoru nasze ulubione animacje z podstawówki, nie boję się użyć określenia manie. Lucky Luke w piątej i Gang Olsena w szóstej to coś, co mogłyśmy oglądać na okrągło. Tym razem padło na gang. Nie byle jaki, albo właśnie najgorszy - animowany. Wolałyśmy oryginalną wersję, le do tego też urósł pewien sentyment.

wtorek, 21 stycznia 2020

Podsumowanie

Dlaczego by nie. Właśnie nieodwołanie pękła mi igła do nawlekania koralików, a 21 stycznia to chyba taki ostateczny czas na research. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przybyło 5,04 tysięcy wyświetleń i 115 komentarzy od was. Google analytics proponuje mi jakieś szczegółowe informacje, ale po pierwsze jestem człowiekiem staarej daty, który bał się przycisku internet w nokii, a teraz nie chce, żeby wujek google śledził jeszcze bardziej jego bloga o petszopach. Po drugie wątpię, żeby to co mi tam pokażą było warte zaprzedania duszy diabłu. Generalnie częstotliwość wyświetleń wygląda jak trawka na polanie, innit.


Zdarzał się jakiś boom, jak po opublikowaniu Accipera, ale najczęściej takie raidy robiły boty. Widzicie nad 1 marca taką wysooką kreskę? Przez tamten ukraiński najazd usunęłam na 10 minut bloga, żeby się uspokoiło. Odświeżam, odświeżam, a tu tylko kolejne dziesiątki pustych wyświetleń.

Najbardziej bawią mnie słowa kluczowe, przez które ludzie dostają się czasem na bloga. Jedna osoba odwiedziła mnie wyszukując w internecie miasto moich lps karmelowy blogg. Można. Najczęściej przypadkowe wejścia mają miejsce przez wpisanie parapet studios, ktoś szukał mnie pisząc po prostu hipis egon blog.

Post cieszący się największą popularnością to Lis i pies. Woah, nie wiedziałam, że kiedy kliknie się na posta, pokazuje liczbę wyświetleń na przestrzeni miesięcy. Dosyć często wyświetlany przez pierwsze 3 miesiące, od lipca sporadycznie. Dlatego ciężko jest porównać go z Acciperem, który zajmuje drugie miejsce, a został opublikowany prawie pół roku później. Brązowy medal dostaje kogucik w Little Red Rooster. Jeśli mówimy o postach, w które włożyłam najwięcej pracy, są to bez wątpienia ten  Acciper, o którym wspominam trzeci raz dzisiaj i Kaktusowe pola. Byłam z tego tekstu taka dumna. Pisałam go długo, jeszcze dłużej myślałam jak to zrobić, ale chyba udziela mi się jakiś samozachwyt, bo ile można paplać o tym samym. Stop.

Rok na blogu to nie tylko cyferki. Wyświetlenia mogłam sobie sama nabić. Pewnie i tak połowa z nich jest moja. Zanim ostatni post był gotowy, wejść na niego już zrobiło się cztery, a na samego bloga dwadzieścia cztery. Postęp, postęp, chciałam powiedzieć o postępie i rozwoju. W lipcu kupiłam nowy obiektyw z piękną przysłoną, a w grudniu zdobyłam photoshopa. Zaczęłam go używać w sobotę, ale samo zainstalowanie go to też postęp, prawda.

☙❧

I oczywiście nie byłoby bloga bez was. Cieszę się, mogąc dzielić się z wami tekstami i zdjęciami, dzięki za najmniejszy odzew na pisane posty. Za każdym razem, kiedy widzę kolejną cyferkę przy liczbie komentarzy jest aaa ktoś coś napisał. Nie wspomniałam nic o wyglądzie. Nie zmienia się od trzech lat. Przyzwyczaiłam się do niego i właściwie nie jestem już w stanie obiektywnie go ocenić. Może trochę staroświecki, nie aesthetics, ale chyba daje radę. Chociaż. Zmieniłam logo. Koniec roku zwieńczyłam pierwszym tagiem. Sporo napisałam jak na kolejny dzień po ostatnim opublikowanym poście, ale miałam chęć poklikać. Wiecie, ferie. Fajnie byłoby dowiedzieć się, jakie posty przypadły wam do gustu. Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego wieczoru, hippie.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Dwa dni



Post № 2. Witam was 20 stycznia 2020 roku, w który wchodzę z małym opóźnieniem. Sporą przeszkodą był brak weny i odnalezienia chociażby małego promyka słońca na niebie. Nie jestem zbyt kreatywna jeśli chodzi o zdjęcia w domu, a na dworze nie było czego szukać.  Podejmowałam kilka prób, ale dopiero w sobotę gdy na moment się rozpogodziło, złapałam za aparat i cokolwiek z tego wszyło. Nawet tło było mi ciężko znaleźć. Wtedy z pomocą przyszedł mój plecak. Koniec końców, wczoraj edytowałam wszystkie zdjęcia od nowa. Tak to jest, jak w sobotni wieczór pozwoli się sobie obejrzeć raz na kilka lat komedię romantyczną. Od złożoności fabuły suwaki kontrastu i nasycenia od razu poleciały za daleko. Bo tak, załatwiłam sobie porządny program do obróbki zdjęć. Uczę się. Przykleję sobie zielony listek jak na samochód.