środa, 28 kwietnia 2021

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Królik piroman

Hej hej! Po ponad miesięcznej przerwie wraca do was kwietniowy już hipis. Marzec spędziłam na przewracaniu setek stron zadań maturalnych i wiecie co? Resztę kwietnia spędzę robiąc to samo, tylko dwa razy więcej! Hura. Są dwie rzeczy, które wciąż pchają mnie do końca tej rzeźni, a jedną z nich jest świadomość, że to jej koniec. Liceum było trzema latami wyjętymi bezpowrotnie z mojego życia. Niedługo wszystkie spędzone tam dni zostawię za sobą w tych zimnych salach. Mój stan ówczesny stan najlepiej definiuje wygląd korytarza prowadzącego do sali od biologii. Kupiono do niego najtańsze kanapy z Ikei, aby wyglądał znośnie, ale nie zmieniło to faktu, że wiatr wciąż otwierał te - wypchane watą - okna podczas zimy. Na początku drugiej klasy wspomniane pomieszczenie wyglądało już jak psychiatryk. W miarę zjadliwe, obłożone drewnem ściany zamieniono na czyściuteńką biel. Może zamysł polegał na tym, aby uczniowie nie zauważyli ile śniegu napadało przez te wyważone okna? Dobrze, że w tym samym segmencie swój gabinet miała pielęgniarka, bo już wchodząc po schodach dało się wyczuć w powietrzu wszystkie rodzaje nerwic skłębione w jednym miejscu. Niektórzy korzystali z okazji i swoje ataki paniki - wywołane nadchodzącą lekcją biologii - ukrywali właśnie u niej. Raz poszłam tylko zweryfikować swój stan i dowiedziałam się, że mój puls dobił do 140 uderzeń na minutę. Skoro sobie wyjaśniliśmy, przynajmniej po części, dlaczego koniec roku szkolnego będzie dla mnie świętem, a mi jakoś lekko się to pisało, przejdźmy do nowych Littlest Pet Shop w kolekcji.