sobota, 16 listopada 2019

Flakon



Dzisiejsza bajka opowiadać będzie o Falkonie, nie żadnym flakonie,  czyli dorocznym festiwalu fantastyki organizowanym w moim mieście. Cieszy się tutaj naprawdę dużą popularnością, mimo to sama wzięłam w nim udział dopiero pierwszy raz. Miałam wybrać się razem z grupą znajomych w piątek, jednak komplikacje zaszły na tyle daleko, że znalazłam się tam dzień później, z młodszą siostrą i brakiem pięćdziesięciu złotych w kieszeni. Kiedy stajesz samemu w tłumie, cały festiwal może rzeczywiście wydać się tylko kupą stoisk i biegającym tłumem. Tak więc, jedyną rozrywką jaka mi pozostała, było rzeczywiście przeglądanie tych wszystkich gadżetów, na przemian ze sprawdzaniem czy siostra się gdzieś nie zapodziała i nadal gra na tej konsoli. To mógłby być mój marny koniec, gdyby nie błyskotliwy pomysł zabrania aparatu i te wszystkie piękne cosplaye, którym mogłam zrobić zdjęcia.


poniedziałek, 11 listopada 2019

Czwarte urodziny

Miałam wstawić brokatowy wieniec z pet shopów, ale wydał mi się zbyt blady. Zresztą już widzę tę miniaturkę z pierwszym zdjęciem i urywkiem świecących figurek. Nie, nie, nie. Byłby jednak adekwatny do okazji, bo właśnie dzisiaj mija czwarty rok od założenia Studia Parapet. Świętujemy. Nie przygotowałam żadnej patetycznej przemowy i właściwie jeszcze nie mam pojęcia jak skończy się ten post, ale skoro zdecydowałam się opisać to wielkie wydarzenie, musi mną kierować jakieś przywiązanie. A tak, bardzo lubię robić i dzielić się z wami zdjęciami, czasem coś napisać. Hah, przypomniało mi się. W pierwszym poście zapowiadałam jak to niedługo opowiem o mojej ukochanej figurce. "I na deser mój ulubiony model, o którym na pewno niedługo napiszę - welsh corgi pemroke. Nadałam mu imię Cody" Tadah, czekał na to prawie cztery lata. Zagadałam się, nie o to chodzi. Chciałam powiedzieć, że tak bardzo porównywałam go do jakichś "drugich szans", a w sumie przypomina mi Deana Moriarty'ego z "On the road" Jack'a Kerouac'a. Nie? Znowu mówię coś z dupy.



Szmat czasu. Woah, pierwszy wpis wrzuciłam zaczynając gimnazjum, a za rok matura. Studio Parapet to taki mały prywatny zakątek internetu, o którym oprócz was wie doprawdy wąskie grono osób. Ciężko nawet nazwać to gronem, bo jeśli nie liczyć najbliższej rodziny, o istnieniu bloga została tylko poinformowana moja przyjaciółka i były kolega, z którym nie mam kontaktu od dwóch lat. O samym zbieraniu figurek wie jeszcze tylko jedna osoba z klasy. Niech tak zostanie. Strona jest dostępna dla wszystkich, ale tak naprawdę zainteresowanemu ciężko byłoby ją odnaleźć.  Za to lubię blogi. Właściwie już całkowicie wyparte przez, nazwijmy to, szybsze i prostsze formy dzielenia się, dają możliwość bardziej szczerego, mniej ikonkowego kontaktu. Lajk za lajk, gdzieś tam wrzucone dwa serduszka. Co wrzucę na instagrama jakieś rysunki albo lalki, zaraz dowiadują się o tym wszyscy znajomi, bo nawet jako hipisegon123 wyświetlam się jako proponowany profil w promieniu stu mil.