Zbierałam sobie wczoraj zioła na wsi i wróciłam z jakimiś trzydziestoma ugryzieniami komarów, ale co ważniejsze, także z całym koszykiem wierzbówki pod pachą. Kończy się na nią sezon i miałam prawdopodobnie ostatnią okazję na jej zdobycie w tym roku. Znam tylko jedno miejsce, w którym rośnie. Ciężko ją znaleźć, bo zdaje się być wybredna jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska. Na szczęście moi dziadkowie mieszkają w takim zakamarku, że dzielą okolicę tylko z czterema innymi gospodarstwami, a wokół towarzyszą im tylko lasy, pola i Bóg wie gdzie prowadzące polne drogi.
Jednak, tak jak wskazuje tytuł, dziś zajmiemy się dziurawcem. Mega pospolita roślina, o nie małej ilości zastosowań. Na początek warto zaznaczyć, z jakimi efektami wiąże się jego stosowanie w zależności od postaci, w jakiej go przyjmujemy. Zwróćcie uwagę również na przeciwwskazania, które opiszę, bo skutki mogą być niezbyt przyjemne...
Wyciąg z dziurawca, co ciekawe, możemy stosować przy lekkim stadium depresji i bolesnych miesiączkach. Mimo wszystko uważajcie, bo jeśli już bierze się antydepresanty jest się zdyskwalifikowanym, jak ja. W takim wypadku, efekt będzie zupełnie odwrotny od zamierzonego, bo wymieszanie SSRI z wyciągiem z dziurawca może po prostu skończyć się zespołem serotoninowym, a ten objawia się gorączką, biegunką, dreszczami, szybszym oddechem już nie wspominając o jakichś śpiączkach i niewydolności nerek. Niefajnie, prawda? Dlatego my zajmiemy się olejem z dziurawca.
Okres zbioru zaczyna się w czerwcu, a kończy w sierpniu, dlatego bierzcie koszyki i w drogę. Pamiętajcie, żeby nie zbierać ziół w woreczki foliowe, bo po prostu zaraz wam padną. Zbieramy dziurawca, a następnie obieramy z kwiatków i pączków.
To co oskubiemy, wrzucamy do białego słoika. Możecie tam wlać odrobinę wódki i zostawić na pół godziny. Przyspiesza to ponoć cały proces. Osobiście tego nie stosowałam.
Prawie bym nie wspomniała, jakie jest jego zastosowanie. Stosujemy go na trądzik, oparzenia, zranienia, a także na nerwobóle i reumatyzm. Uważajcie jednak na to, aby zaraz po użyciu nie wystawić skóry na słońce.
Co najważniejsze, naszą miksturę musimy zalać olejem. Olejem słonecznikowym albo oliwą z oliwek. Wlejcie go tyle, aby przykrył całą roślinę. Potem wystawiamy nasze bagienko na parapet na słońce na około 3-4 tygodnie. Co jakiś czas nią wstrząsajcie, wasz olej dziurawcowy. będzie gotowy, gdy zmieni swój kolor na czerwony. Po wszystkim przelejcie go do ciemnej buteleczki et voilà, gotowe.
Wyciąg z dziurawca, co ciekawe, możemy stosować przy lekkim stadium depresji i bolesnych miesiączkach. Mimo wszystko uważajcie, bo jeśli już bierze się antydepresanty jest się zdyskwalifikowanym, jak ja. W takim wypadku, efekt będzie zupełnie odwrotny od zamierzonego, bo wymieszanie SSRI z wyciągiem z dziurawca może po prostu skończyć się zespołem serotoninowym, a ten objawia się gorączką, biegunką, dreszczami, szybszym oddechem już nie wspominając o jakichś śpiączkach i niewydolności nerek. Niefajnie, prawda? Dlatego my zajmiemy się olejem z dziurawca.
Okres zbioru zaczyna się w czerwcu, a kończy w sierpniu, dlatego bierzcie koszyki i w drogę. Pamiętajcie, żeby nie zbierać ziół w woreczki foliowe, bo po prostu zaraz wam padną. Zbieramy dziurawca, a następnie obieramy z kwiatków i pączków.
To co oskubiemy, wrzucamy do białego słoika. Możecie tam wlać odrobinę wódki i zostawić na pół godziny. Przyspiesza to ponoć cały proces. Osobiście tego nie stosowałam.
Prawie bym nie wspomniała, jakie jest jego zastosowanie. Stosujemy go na trądzik, oparzenia, zranienia, a także na nerwobóle i reumatyzm. Uważajcie jednak na to, aby zaraz po użyciu nie wystawić skóry na słońce.
Co najważniejsze, naszą miksturę musimy zalać olejem. Olejem słonecznikowym albo oliwą z oliwek. Wlejcie go tyle, aby przykrył całą roślinę. Potem wystawiamy nasze bagienko na parapet na słońce na około 3-4 tygodnie. Co jakiś czas nią wstrząsajcie, wasz olej dziurawcowy. będzie gotowy, gdy zmieni swój kolor na czerwony. Po wszystkim przelejcie go do ciemnej buteleczki et voilà, gotowe.
Mam nadzieję, że taki post wam się podobał, miłego dzionka życzę, hippie.
Kocham zioła. Te rośliny mają tak ogromną moc, a mam wrażenie, że trochę się ich teraz nie docenia.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z rowerem to po prostu mood. 🍉
Cieszę się, że wyszedł moodzik. Fakt, zgadzam się, że zioła są mega niedoceniane, a jak się zacznie nimi interesować, bo zastosowań mają maasę, to zaraz dostaje się przyrostek wiedźma...
UsuńPoczątkowo myślałam, że prezentowany przez Ciebie olej z dziurawca to to samo, co olej z wiesiołka. Pomyliłam sobie te dwie rośliny ze względu na podobne właściwości i ten sam kolor kwiatów, hah.
OdpowiedzUsuńOleje, jednak też ogółem akcesoria lecznicze czy pielęgnacyjne, własnej roboty to naprawdę piękna sprawa. Od dawna już sama robię sobie odżywki do włosów lub też niektóre maseczki przeciwtrądzikowe. Niezaprzeczalnie, jest to świetne. Cały czas jesteśmy otaczani chemią, czemu więc trochę by się temu nie sprzeciwić?
Zdjęcia są jak zwykle piękne, bardzo klimatyczne. Kolory tak ładnie ze sobą współgrają, że przypatrywanie się nim jest czystą przyjemnością :3
Heh, akurat niedawno szukałam wiesołka, chociaż z marnym skutkiem. Cieszę się, że fotki się podobają!
Usuń