Mówię wam szczerze, nigdy nie widziałam siebie tak szczęśliwej. Cały ostatni tydzień żyłam wyłącznie newsami o koncercie. Właściwie od ostatniej trasy miałam cichą nadzieję na kolejny występ, bo podczas "No filter" nie zagrali w ich rodzinnym Londynie i obiecali kolejne tourne. To była jesień. Potem po świętach przeczytałam jakiś artykuł z plotkami na temat rzekomego koncertu w Polsce. I... tydzień temu, w niedzielę, powiedzieli, że podadzą więcej informacji w poniedziałek. Wiecie... miałam zamiar sprawdzać czy coś się pojawiło nawet w nocy... Na moje szczęście w niedzielę napisali, że szczegóły pojawią się o 9 czasu polskiego. No najs, właśnie wtedy zaczynam historię XD Więc miałam do wyboru:
a) sprawdzić czy koncert się odbędzie - po lekcji historii i siedzieć z niecierpliwowścią przed 45 minut. b) sprawdzić czy koncert się odbędzie - przed lekcją historii, nie wiedzieć jakiej reakcji się po sobie spodziewać i przez 45 minut płakać/cieszyć się.
Um... wybrałam b) i uśmiechałam się jak czubek przez całą lekcję. Musiało to zabawnie wyglądać, bo wtedy gościu rozdawał nam sprawdzian, z którego dostałam szóstkę i ci, którzy mnie widzieli mogli myśleć, że tak jaram się oceną.
Przez resztę dnia tylko sprawdzałam kiedy bilety, jak bilety, za ile bilety XD I miałam sporo szczęścia, bo w szoku (dosłownie. Nie byłam w stanie przetłumaczyć prostego zdania po angielsku) zapisałam się do ich oficjalnego newslettera, po to aby dostać kod (wtedy nie wiedziałam do czego służy). Okazało się, że to kod do przed przedsprzedaży! Na szczęście udało mi się kupić, bez problemów, za to w dzień prawdziwej przedsprzedaży bilety rozeszły się w moment. Serwery nie wytrzymywały, ludziom usuwały się zamówienia. Współczuję, wszystkim którzy musieliby znosić mój żal po tym jakbym nie dostała biletu. 👅 aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Teraz wszyscy: "Who the fuck is Mick Jagger?"
Wyżej mój mały ulubieniec. Nie jest to to, co chciałam osiągnąć, ale minus dwadzieścia na dworze niezbyt zachęca mnie do wyjścia. Chyba na takie sytuacje muszę nauczyć się robić zdjęcia w domu....
z innej beczki:
Powiedzcie, czy słyszałyście w życiu słowo "ciapy"? XDDD Tylko w Lubelskim (nigdy nie przyzwyczaję się do końcówki "skiem") nosimy ciapy? 😆
Pozdrawiam,
Hipis 👅
Hej! Jestem po raz pierwszy na twoim blogu.. Trafiasz do listy moich ulubionych <3 Jeju! Jakie piękne zdjęcia .
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje że zdobyłaś te bilety :DDD Ja to się zawsze uśmiecham jak czubek XD
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia *^*
Jejku! Gratuluję biletów, mam nadzieję, że mnie kiedyś uda się takim fartem zdobyć bilecik na Imagine Dragons albo Mendesa
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM TE ZDJĘCIA, zwłaszcza pierwsze jest przecudowne
A ja jestem z lubuskiego i też mamy tu ciapy XD
(LPS International tyle, że zmieniłam nazwę)
Imagine Dragons, aww <3 Też bym chciała!
UsuńGratuluję i biletów, i szóstki ze sprawdzianu! :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, zwłaszcza drugie i trzecie. Taką samą dostałam w klasie na Dzień Kobiet xD
*taką samą różę... tak to jest, kiedy nie czytasz komentarza przed opublikowaniem >_<
UsuńNikt w lubelskim nie mówi, że mieszka w lubelskiem XDD. I tak, chyba tylko my nosimy ciapki XD. Skojarzyło mi się to z jednym odcinkiem od zdupy [zdvpy?] "rzeczy które wkurwiają w Lublinie" bo tam było o ciapach XD
OdpowiedzUsuń