niedziela, 22 listopada 2020

sobota, 21 listopada 2020

Meet Bubbles


Można by to nazwać kilka tragikomicznych zdjęć na trawie vol. 2. Nawet zrobione w tym samym miejscu. Nie jestem z nich szczególnie zadowolona, ale czemu miałabym ich tu nie wrzucić. Szkoda zmarznięcia. Poznajcie Bubblesa, mojego nowego świnka morskiego figurującego jako 288. pet shop.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Między witowskim a campbellem


Wiadomo, że wszyscy siedzimy siedzimy na zdalnym, nie wiadomo tylko, na jak długo. Tytuł miał brzmieć między biologią a chemią, ale uznałam, że zabawię się w taki inside joke i dam nazwy najpopularniejszego zbioru zadań i podręcznika z biologii. Tak więc między witowskim a campbellem, a pewnie inną dowolną lekcją (dla mnie wszystkie lekcje oprócz biologii, chemii, matematyki i polskiego to biologia i chemia) wyszłam na dwór, bo świeciło słońce, ale przykrywała je lekka warstwa chmurek, dzięki czemu światło po prostu nie było ostre.

sobota, 14 listopada 2020

Wszystkich Świętych Roku Pańskiego 2020

Powiedzmy, że będzie to niekanoniczny odcinek. Niedawno mówiłam, że żałuję, że nie mogliśmy w tym roku obchodzić dnia zmarłych. Zrekompensowałam to chociaż po części i pojechałam z rodziną na cmentarze tydzień temu.


środa, 11 listopada 2020

5 urodziny

a jednak każda z nas zostawiła tu cząstkę siebie. Nawet spory kawał. Godziny przelane na pisanie, robienie zdjęć, potem obróbkę tych zdjęć, rozkimy. Mija dziś piąty rok i stoję przed wami z kolejnym, sto sześćdziesiątym postem z nostalgią spoglądając na listę po waszej prawej stronie. 3, 32, 48... Coraz bardziej niepojęte staje się, że rzeczywiście, nieprzerwalnie od 2015 roku piszę do was, a może bardziej to, że wciąż tu zaglądacie. Co chcę powiedzieć, to że po prostu cieszę się, że znalazłam się w tym zakątku internetu z wami i, z niektórymi dłużej, z niektórymi krócej, wciąż mogę dzielić się zainteresowaniami, dla których klejem są te plastikowe pet shopy.

niedziela, 1 listopada 2020

Imbir i cytrusy

Rano zapukał w okno do nas listopad i zamanifestował swoją obecność rozlewając gęstą mgłę. Był na tyle łaskawy, żeby poczęstować mnie również katarem Mamy już południe i na szczęście słonko przejęło kontrolę na niebie. Zostały tylko rozmyte chmurki. Dlatego myślę, że tematyka zdjęć pasuje. W piątek po lekcjach zobaczyłam, że światło ładnie wpada do pokoju, więc złapałam za imbir, cytrynę, aparat i kilka pet shopów.