Saluto 🎸 na początek dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem i komplementy dla Janis ♥ loke i Karmel, pisałyście, że chciałybyście sobie taką sprawić... specjalnie dla was i dla wszystkich zainteresowanych lalkami tworzę ten pościk informacyjny!
Co to Pullip? Są lalki kolekcjonerskie stworzone przez Cheonsang Cheonha w Korei Południowej w 2003 roku. Ich cechą charakterystyczną jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do tułowia głowa. Mają artykułowane ciałka, co pozwala na ustawienie lalki w prawie dowolnej pozie. Chciałabym tu podkreślić słowo prawie. Oryginalne ciało jest dosyć... niefunkcjonalne. Zalecam szybkie zakupienie obitsu - zamiennika standardowego korpusu. Lalki mają ruchome oczy, mogą patrzeć na boki lub mieć je zamknięte. Dodam, że można je wymieniać na chipy innego rodzaju i w innych kolorach. Podobnie jest z włosami. Je również można dokupić. Wysokość lalki to około 30 cm.
Od 2003 roku, co miesiąc pojawia się nowy model lalki, a raz na jakiś czas produkowane są modele z edycji limitowanej, do których dodawany jest certyfikat. Oprócz Pullip, na przestrzeni czasu dodano również inne lalki - Isul (brat Pullip), Taeang (chłopak), Dal (siostra Taeyanga) i Byul (przyjaciółka ,,dalki''). To by było na tyle w kwestii wyglądu i ogólnych informacji. Chcę zwrócić jednak szczególną uwagę na to, że nie są to zabawki i dzieci nie powinny mieć do nich dostępu. Nie jest to to moje widzimisię fanatyka. Sam producent umieścił na pudełku napisy informujące o wieku posiadania - 15 lat i wzwyż! Fizycznie, albo mentalnie 😉
Cena lalki. Lalki Pullip kosztują niestety min. 500 zł do max kilka tysięcy w zależności co to za model i czy jest to edycja limitowana. Ważne jest też czy wiesz gdzie i jak kupować 😏 Muszę jeszcze dodać, że ich utrzymanie nie jest łatwe. Obitsu, wigi, ubranka, buty Jeżeli masz ochotę możesz też zrobić dioramę! 😂
Teraz kilka słów o genezie mojego lalkowania 😊
Jak zaczęłam przygodę z Pullip? Dowiedziałam się o nich przypadkowo oglądając blythe lps w internecie, potem oryginalne blythe (większość kolekcjonerów lps ich nienawidzi, ale nie wiecie ile jest na świecie miłośników tych brzydali! 😉), aż doszłam do Pullip. To była ,,miłość od pierwszego wejrzenia''. Pamiętam jak tego dnia resztę wieczoru spędziłam na przeglądaniu ich niezliczonej ilości zdjęć. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Chciałam więc dowiedzieć się o nich więcej i sobie taką kupić. Zaczęłam o nich czytać, sporo czytać. Ale mówię ci, w tym hobby żadna teoria nie zastąpi ci praktyki. Przekonałam się o tym na własnej skórze 😯 Moją pierwszą Pullip była Megurine Luka z serii Vocaloid. Mimo to przyznaję się szczerze, że wcale nie jestem fanem anime ani azjatyckiej kultury. Kupiłam ją w maju ubiegłego roku. Przeżyłam z nią do tej pory wesołe jak i przykre przygody, których również niestety nie brakowało. Te gorsze zaczęły się już po zakupie. Sprzedawca oszukał mnie, bo lalka przyszła do mnie w opłakanym stanie. Włosy i ubrania mogłam od razu wyrzucić do śmieci, a ciało skrzypiało i miało pożółknięte dłonie. Wszytko byłoby do zniesienia, gdyby lalka była tania... Teraz się z tego śmieję, ale wtedy wesoło to mi nie było. Pod koniec maja, na wycieczce szkolnej poznałam kolegę, który pomógł mi się zagłębić w świat lalek. W życiu nie spodziewałabym się, że ktoś nieznajomy przechodzący koło mnie codziennie na korytarzu ma tyle wspólnego. Miesiąc po tym zaczęły się wakacje. Dwa miesiące i niezliczona ilość sesji zdjęciowych na wsi. Czas spędzony w klimacie muzyki Janis Joplin i Scott'a McKenzie. Wtedy też założyłam bloga i dołączyłam do lalkowych grup. Po tym wspaniałym czasie nadszedł chłodny wrzesień i przymus odłożenia hobby na bok. Praktycznie całą jesień lalka siedziała ma półce, chociaż starałam się znaleźć na to czas. Musiałam ponownie zaaklimatyzować się w szkolnej rzeczywistości, a trochę to musiało potrwać. Po dwóch miesiącach byłam już zupełnie bezsilna i niechętna do życia. Na szczęście po trzech przyszedł grudzień 😉. Ten miesiąc zaczęłam kupnem nowego lalka - Taeyanga Williama, który u mnie został przechrzczony na Vincenta. Tae zawdzięcza imię Vincentowi Vega z Pulp Fiction 😀
Lalki naprawdę dają dużą radość, dają możliwość odcięcia się choć trochę od szarej rzeczywistości i spojrzenia na świat z innej perspektywy, dzięki nim można poznać kogoś nowego, czy chociażby rozwijać umiejętności np. fotografia, szycie. Nadają życiu trochę koloru 😊