Po ostatniej wieczornej zabawie z czcionkami połączonej ze słuchaniem muzyki czas na normalniejszy post. Spodziewałam się, że będzie o moich nowych figurkach, te jednak wciąż do mnie nie dotarły. Zobaczymy co z tego wyjdzie... Po długim okresie siedzenia w mieście, miałam w końcu okazję pobyć na wsi. Tylko dzień, ale zawsze coś. Pakując się złapałam na szybko dwie figurki. Padło na sheepdoga i chihuahuę #1, którą kupiłam wieki temu, zdaję się, że w piętnastym lub na na początku szesnastego roku. Nazywa się Chang, a jego pierwsza domowa sesyjka nigdy nie doczekała się opublikowania. Dzisiaj sesja polowa. Jejku, wiecie co. Przypomniało mi się. Jak to jest dać lustrzankę amatorowi... Wczoraj odkryłam dwie, jakże banalne, a jakże przydatne opcje na moim sprzęcie. Załamka. Dodajcie tu iksde, nie chcę go tu tak ostentacyjnie pisać, bo mi zaburzy estetykę posta. Tutaj kolejne.
𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀
𝓼𝓱𝓮𝓮𝓹𝓭𝓸𝓰
𝓼𝓽𝓪𝓷𝓭𝓲𝓷𝓰 𝓲𝓷 𝓽𝓱𝓮 𝓻𝓪𝓲𝓷
Dzięki za uwagę, do zobaczenia w kolejnej notce, dobranoc!
*sprawdza, czy nie napisała głupot w poście*
😉
Dwa ostatnie zdjęcia są takie śliczne ;w; Aż zachciało mi się mieć tę figurkę.
OdpowiedzUsuń-loke, której nie chce się logować ;-;
Aww śliczny ten sheepdog =3
OdpowiedzUsuńOj poluję na tę chihuahuę, poluję. Świetnie wygląda z nią to zdjęcie, gdzie ma piasek na mordce
OdpowiedzUsuńPamiętam jak pewnego dnia odkryłam, że mogę ręcznie ustawiać ostrość zdjęć, jeśli przełączę obiektyw na manualny. Jaki ja wtedy przeżyłam szok... A teraz? Teraz to gardzę automatem, nie umiem na nim zdjęć robić w ogóle XD