sobota, 7 lipca 2018

Piątek 06.07.2018

Hejka. Chciałabym przyjść w końcu do was z czymś konkretnym, ale robiłam cztery podejścia do sesji i nic z tego nie wyszło. Postanowiłam tak, czy tak się odezwać.

i ta koszula Vincetna na drzwiach samochodu :)
Pierwszy tydzień spędziłam u dziadków na wsi trochę pracując. W dniu, kiedy tam jechałam spotkała mnie przygoda. Mianowicie uratowałam kotka. Jadąc z rodziną autem, zauważyłam rudą kulkę na pasie zieleni między jezdniami. Nie było się gdzie zatrzymać, więc zatrzymaliśmy się dopiero na najbliższym przystanku i stamtąd leciałam na złamanie karku. Dotarłam na miejsce, maluch mi uciekał, zatrzymywałam dla niego ruch, żeby go ktoś nie potrącił. W końcu złapałam go próbującego wejść na drzewo. Syczał i wyrywał się, przy okazji mnie podrapał, ale doniosłam go do auta, gdzie zadzwoniliśmy na straż miejską. Odebrali go i zawieźli do schroniska. Kociak miał na dodatek zranioną nóżkę. To było drugie zwierzę w ciągu tamtego miesiąca. Pierwszy był ptaszek, który wypadł z gniazda. A było to tak: Współorganizowałam pewną akcję, jako jej miejsce zaoferowałam moją szkołę z racji na jej wielkość, spędzałam tam więc drugi weekend. Tamtej soboty odbywał się kiermasz płyt winylowych, na który nie omieszkałam pojechać. Zerwałam się więc na chwilę. Nabyłam starą płytę z bluesowymi kawałkami Stonesów. Wracając, na ścieżce rowerowej już przy mojej szkole, zauważyłam coś małego na ziemi. Tym czymś była mała sójka. Miała złamane skrzydło. Bardzo głęboko oddychała, oblatywały ją muchy... Poczułam totalną bezradność. Oparłam moją płytę o drzewo w cieniu i sprawdziłam co zrobić w takiej sytuacji. Każdy poradnik zaczynał się zbędnym wstępem, lub informacją, że prawdopodobnie to normalne, chyba że obok leży martwe rodzeństwo. Leżało. Ale już instrukcji co robić w takim wypadku nie było. Próbowałam dodzwonić się na straż miejską i nic. Zadzwoniłam w końcu do opiekuna samorządu, który pomagał mi w szkole w związku z akcją. Powiedział, żebym go tu przyniosła i coś poradzimy. Wzięłam go w chusteczkę i ruszyłam do szkoły. Kiedy tam doszłam pękłam. Włożyliśmy go do pudełka. Dzwoniłam do różnych miejsc, nikt nie chciał pomóc, w końcu doradzili mi zadzwonić na straż. Ha. Ha. Próbowałam jeszcze kilkanaście razy, ale nic. Postanowiliśmy, że go tam zawieziemy, lecz póki co nie mogliśmy, ponieważ byliśmy gospodarzami, a wszystko jeszcze trwało. Kiedy akcja dobiegła końca, pojechaliśmy na straż miejską, gdzie zajęto się ptaszkiem. 

Drugi tydzień spędziłam wałęsając się cały tydzień po mieście. Szwendałam się po targu, robiłam tam zdjęcia, kupiłam sobie parę książek. Trochę łaziłam ze znajomymi. Koniec tygodnia zwieńczę dniem, na który czekałam od bardzo dawna. Mianowicie jadę na koncert Stonesów!

Teraz podzielę się z wami próbami sesji.





Jedyne co mam z tego siedzenia w krzakach to kleszcza XD A zdjęć spodziewałam się więcej.
Reszty nie ma nawet co pokazywać.

🌜Czas się pożegnać, muszę jutro rano wstać. Do zobaczenia, dobranoc. 🌛





6 komentarzy:

  1. Pierwsze zdjęcie - moje ulubione. ^^ Te historie takie piękne. <3 Chciałabym mieć kota. :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, ja nigdy nie uratowałam żadnego zwierzątka x,D ♥! A zdjęcia śliczne, zwłaszcza te z liskiem *^*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw - TO ZDJĘCIE Z LISEM JEST PRZECUDOWNE (musiałam uwolnić swój zachwyt)
    A tak poza tym, to przede wszystkim zazdroszczę, że masz co robić w wakacje, bo ja leżę plackiem w domu, eh. I bardzo się cieszę, że zareagowałaś na krzywdę tych zwierzątek! Większość osób by je zostawiła, zwłaszcza tego ptaszka, bo skoro obłaziły go robaki to "feee". Super postawa z twojej strony!
    Aż mi się przypomniały moje wielokrotne przygody z myszami, które notorycznie wchodziły nam do śmietnika i umierały tam, nie mogąc wyjść. Za każdym razem grzebałam w śmieciach, żeby te małe kuleczki wydostać. No jak tu zostawić takie małe, bezbronne kuleczki? Tym bardziej, kiedy moja własna mysz hodowlana siedziała w klatce i z zadowoleniem wpierniczała mączniki

    OdpowiedzUsuń
  4. A! Zapomniałam napisać, że uwielbiam takie dłuższe posty ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite historie. Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze. Ten kotek jest przesłodki 🐱❤. Zdjęcia bardzo ładne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uroczy ten kotek! :) Podziwiam cię za to, jak je uratowałaś :) I przepiękne zdjęcia! To z lisem najlepsze! *O*

    OdpowiedzUsuń