niedziela, 14 czerwca 2020

Back in 2017



Pierwotnym zamiarem było podzielenie się z wami moimi pierwszymi fotami pet shopów. Po drodze natknęłam się jednak na coś ciut innego. Ktokolwiek mnie nie pozna, po bliższym nawiązaniu relacji, musi nastać taki moment, kiedy usłyszę słowa, które wprost mają znaczyć o h  w y d a w a ł a ś  s i ę t a k i m  n a d ę t y m  n u d z i a r z e m. Well.


Eh. Może czasami trochę nadętym, ale nudziarzem? Co chcę powiedzieć. Dzisiaj dzielę się w wami jedyną zarejestrowaną relacją ze spotkania z udziałem pet shopów. Urywki z tej mojej jasnej strony. Niby nic, ale jednak obraz obecności LPS w życiu przerośniętych dzieci, które dopiero co trafiły do gimnazjum, czyli nie już się nie bawimy, ale te wygłupy dają jakąś radość i taka forma  jeszcze wypada. Post-petshopizm, hehe.


Back in 2017. Piętnastolatki spotykają się w domu po wypadzie na łyżwy. Szczypta infantylności, a może dystansu. Wpadliśmy wtedy na pomysł satyrycznego przedstawienia - zbyt mądrze to zabrzmiało jak zabawę figurkami - społeczności naszej szkoły. Wyjęliśmy niedźwiedzie i zgodnie z ich wyglądem dopasowaliśmy im imiona do osób z klasy. Niżej lekcja wf-u.

«Co mówi regulamin pracowni? Weźcie się ode mnie odpierzcie. Niebieski wieloryb. Trzymaj stefniora.»

Pożegnanie z Afryką, chociaż nie dla mnie. Był marzec 2017 roku, dopiero wchodziłam w blogosferę i tylko świeciły mi się oczy jak miałam okazję pójść do takiej koleżanki i zobaczyć jej figurki. W sumie nie tylko koleżanki. Był z nami jeszcze kolega, którego kolekcją zachwycałam się w sylwestra, z tego co pamiętam, tego samego roku. Na powyższym obrazku ja to ta z syreną.


Serce mi się kraja na takie obrazy. Mam nadzieję, że były to tylko miśki. Szczera dziecinność, ale dobrze się bawiliśmy. Zastanawia mnie tylko ten batonik uwięziony pod zielonym pudełkiem.


Jestem ciekawa, czy ktokolwiek z moich rówieśników ma jeszcze choć odrobinę sentymentu do tych figurek. Dajcie znać w komentarzu, czy LPS pojawiały się w jakiś sposób na waszych spotkaniach ze znajomymi. Może wciąż pojawiają? Kiedy jestem u przyjaciółki zawsze grzebię jej w puszce z figurkami. Następnym razem powtórzymy tzw. spotkania corgi, naszej manii.


Życzę miłego wieczoru,
Hipisek 

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie posty ze wspomnieniami! Miałaś dobry pomysł z gifami, zresztą w ogóle z uwiecznieniem tego. W związku z Twoim pytaniem na końcu – tak, kiedyś się bawiłam z koleżankami, głównie z tą, o której wspominałam przy okazji shorthairów. Nie pamiętam wielu tych zabaw, tylko kilka (a bawiłyśmy się codziennie), ale było fajnie. (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemilutko mi to słyszeć 🦔 Co do moich starych zabaw z koleżankami, te z okresu sprzed 7 lat pamiętam prawie jak dzisiaj. Co dziwne, z zabaw w pojedynkę nie pamiętam ani jednej.

      Usuń
  2. Takie posty są cudowne... I tyle 🌞
    Jeśli o mnie chodzi to najczęściej bawiłam się z już byłą przyjaciółką... Nie chcę do końca o tym opowiadać, ale zabawy wspominam bardzo dobrze (w porównaniu do samej "przyjaciółki"...). Tak czy siak nie bawiłam się tylko z nią, ale jednak razem przeżyłyśmy ich najwięcej... Dobrze kończę ten temat.

    Mam nadzieję, że takich notek będzie więcej i czekam na post o spotkaniu 🐕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha jak ja to znam. Miałam taką przyjaciółkę w drugiej połowie podstawówki. Długo by opowiadać, po prostu typ człowieka popadniętego w „lepsizm”. Ta dziewczyna była typu: jestem lepsza, więc mnie podziwiaj, jest mi gorzej, więc mi współczuj, bo nie masz tak źle jak ja. Uf, kontakt zniknął po pójściu do gimnazjum.

      Usuń
    2. Ja miałam podobnie, tylko ta moja "przyjaciółka" próbowała robić to niepostrzeżenie, małymi gestami... Ale i tak 3 lata temu mnie zostawiła i porzuciłam samą na lodzie :'D. Ale nawet się cieszę, bo ona mnie zwyczajnie wykorzystywała 🙄

      Usuń