wtorek, 31 lipca 2018

Wynoszenie śmieci ostatnim postem lipca

Miałam dziś okropną noc. Powodem tego, była zwyczajna bezsenność, a i po części mój kiciuś. Może powinnam napisać wtedy posta? XD NIE MAM POJĘCIA dlaczego ten o chihuahuie #1 ma tyle wejść. Chyba dopiero o czwartej nad ranem udało mi się zasnąć. Niestety już o dziewiątej obudził mnie pies sąsiada. Sytuacja z psami to u nas tragedia. Co drugi sąsiad ma psa, który ujada na każdego przechodnia, albo nawet na takiego niewidzialnego... I byłam dziś po książki do liceum. Ok, przejdźmy do rzeczy - przy okazji kupiłam pet shopa XD Byłam w tym sklepie od słoików z figurkami. W moim domu zawitał kolejny corgi #2290. Nazwałam go Jim. Potrzebna mu była porządna kąpiel. ~ 30.07.2018




i... to by było na tyle z tego co mi dzisiaj wyszło.

xxCanda - Moja jest rasta bardziej ze względów ideologicznych i używkowych. Myślę, że Grace na pewno chętnie by go poznała 😁😉


Do zobaczenia w sierpniu!




czwartek, 26 lipca 2018

Unboxing

Finalnie - otrzymałam paczkę z nowymi figurkami. Kurier przyjechał akurat wtedy, gdy byłam w punkcie xero. Kserowałam tam certyfikaty i dyplomy, bo kandyduję do Rady Dzieci i Młodzieży i tworzę CV. A zaszłam też sobie do second-handu, bo nie raz natrafiłam tam na skarby takie jak figurki czy nawet stary aparat fotograficzny. Tym razem nic ciekawego nie zastałam. Wróciłam do domu. Kiedy zobaczyłam kopertę, od razu wiedziałam co jest w środku.


Figurki zamówiłam prawie dwa tygodnie temu, bo w sobotę 14 lipca jadąc na wesele do Łodzi.


...a co my tu mamy?
Potrzebowałam nożyczek do rozbrojenia tej blokady
z taśmy, siatki z zakupów i rolki po papierze toaletowym.


Chyba każdy poznaje ten kształt. Moja kolekcja powiększyła się dzisiaj o dwa nowe zwierzaki. W moim domu zawitały spaniel #298 i komondor #1866.  Długo czekałam na ich przybycie, ale opłacało się. Kupiłam je za 7 złotych za sztukę 😊 Tak jak wspomniałam wcześniej, jechałam do rodziny na wesele. Miałam głód petshopkowy i od kilku dni błądziłam po olx'ie. Trafiłam na ofertę z kupką wymieszanych figurek. Nie mam pojęcia jak, w ułamku sekundy wypatrzyłam w niej tonącego spanielka. Serce przyspieszyło tempa, znacie to? 😉 Było zaledwie kilka minut po dodaniu oferty, oczywiście był to jednak wyścig z czasem. Udało się. Tym razem to definitywnie dziewczyny i tu pojawia się problem - nie mam głowy do żeńskich imion.


Well, well my Michelle


Grace, mogłaby być Grace Lick 😂😉 - mała rastafarianka, na pewno świetnie dogada się z sheepdogiem
...Mam nadzieję, że ktoś załapie moje średniowieczne żarty...


Uwielbiam te dredy 😊























poniedziałek, 23 lipca 2018

Nocna notka

ZAPRASZAM DO PRZECZYTANIA WCZEŚNIEJSZEGO POSTA
- TEN TO CHAOTYCZNY BEŁKOT OSOBY CIERPIĄCEJ NA CHWILOWĄ BEZSENNOŚĆ -
OD RAZU DAM CI LINKA :-)


Cholerka, nie mogę spać. W moim pokoju jest gorąco i duszno mimo, że otworzyłam okno 😵 Więc wysyłam wam pierwszą sesję Changa, o której mówiłam w ostatnim poście! Tak, wczoraj wieczorem napisałam notkę. Mówiłam o zakupie, który miał miejsce pod koniec 2015 roku (lub na początku 16!). Zdobyłam wtedy chihuahuę #1

niedziela, 22 lipca 2018

Sheepdog

Po ostatniej wieczornej zabawie z czcionkami połączonej ze słuchaniem muzyki czas na normalniejszy post. Spodziewałam się, że będzie o moich nowych figurkach, te jednak wciąż do mnie nie dotarły. Zobaczymy co z tego wyjdzie... Po długim okresie siedzenia w mieście, miałam w końcu okazję pobyć na wsi. Tylko dzień, ale zawsze coś. Pakując się złapałam na szybko dwie figurki. Padło na sheepdoga i chihuahuę #1, którą kupiłam wieki temu, zdaję się, że w piętnastym lub na na początku szesnastego roku. Nazywa się Chang, a jego pierwsza domowa sesyjka nigdy nie doczekała się opublikowania. Dzisiaj sesja polowa. Jejku, wiecie co. Przypomniało mi się. Jak to jest dać lustrzankę amatorowi... Wczoraj odkryłam dwie, jakże banalne, a jakże przydatne opcje na moim sprzęcie. Załamka. Dodajcie tu iksde, nie chcę go tu tak ostentacyjnie pisać, bo mi zaburzy estetykę posta. Tutaj kolejne.






𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀𝌀


𝓼𝓱𝓮𝓮𝓹𝓭𝓸𝓰









𝓼𝓽𝓪𝓷𝓭𝓲𝓷𝓰 𝓲𝓷 𝓽𝓱𝓮 𝓻𝓪𝓲𝓷












Dzięki za uwagę, do zobaczenia w kolejnej notce, dobranoc!
*sprawdza, czy nie napisała głupot w poście*
😉



czwartek, 19 lipca 2018

sobota, 14 lipca 2018

Sumerowie

Hej hej! Mam kryzys! XD Kryzys zdjęciowy. Nigdy wcześniej tego nie przeżywałam. Są wakacje, ja gniję w mieście, mam tu niby ogród, ale jak cały dzień jest za ostre światło, to wieczorem omijam złotą godzinę, bo zagapię się na dra House'a w telewizji, albo jestem wciągnięta w wielogodzinne rysowanie. W ten sposób już od miesiąca nie zrobiłam żadnego zadowalającego mnie zdjęcia. Wychodziłam przez ten czas na sesje sześć, czy siedem razy i nic. Zupełnie nic. Wracam do domu niezadowolona z kilkoma marnymi ujęciami. Łażę po tych krzakach, z trzech stron sąsiedzi. Zastanawiam się, czy w końcu nie podejrzewają mnie o fotografowanie ich. 👅 Cholera, muszę wymyślić coś kreatywnego, albo pojechać na wieś - tam są super warunki i wciąż tyle miejsc do odkrycia. Dzisiaj postaram się petshopowo i trochę o moim spędzaniu wakacyjnego czasu.


Wracając do gnicia w domu... Tak. Nie spotykam się ze znajomymi  i zdaje się, że to koniec gimnazjalnych znajomości. To znaczy jedna już chyba na zawsze pozostanie. Znamy się od przedszkola. Chodzi tu o moją przyjaciółkę, jak by ją tu nazwać żeby pozostała anonimowa? Niech będzie Watson, tak ją czasem nazywamy. Wstaję późno, lub kiedy kot uzna, że już najwyższy czas na dzień (dzisiaj uznał o trzeciej nad ranem). O 10 i 13.40 oglądam Zabójczą broń i wam polecam, naprawdę fajny serial! Resztę dnia spędzam na graniu na gitarze, czytaniu, rysowaniu, słuchaniu muzyki. Właściwie wszystko się tu wiąże: gitara - rock lata 60. XX w., czytanie - biografie muzyków rockowych z tego samego okresu (hmm no i konstytucja), rysowanie - i tu również często czołowi przedstawiciele rocka, ewentualnie postacie animowane, albo autoportrety. Muzyka - łatwo się domyślić 😉 sąsiedzi "skazani na bluesa" 😝


Zorientowałam się jakie połączenie leży u mnie na biurku
psst, ta maska to pozostałość z protestu.


Skombinowałam kapelusz dla figurek :-)


Superkowy mam piórniczek, nie ma co!



Tutaj składuję wszystkie śmieci. Wszystkie.
Jestem takim leniem, że torebki po herbacie też.
Jest to stolik bodajże z domku od kucyków pony.


Takich Ricków narysowałam dzisiaj.


Do zobaczenia, jutro wyjeżdżam na wesele, na drugi koniec Polski. See ya!

xxCanda: Miło mi, że wtedy o mnie pomyślałaś! ^^

czwartek, 12 lipca 2018

Like a Rolling Stone

Ladies and gentelmens - The Roling Stones! Na scenie pojawia się kapela i zaczyna show Street fighting manem. Mick biega po scenie wykonując swoje charakterystyczne ruchy. Ciężko było za nim nadążyć wzrokiem. Dla kogoś, kto nie zna Jaggera, 74-latek z kondycją wysportowanego młodzieńca może wydawać się czymś niemożliwym. Ludzie szaleją - Stonesi pojawili się u nas po raz czwarty. Za mną najpiękniejszy koncert na jakim mogłam być. Szok i niedowierzanie, że na własne oczy widzę legendy rocka, których słucham codziennie. Coś niewyobrażalnego. Przeżywanie koncertu momentami nawet ze łzami w oczach, czy opadniętą szczęką. Można było spodziewać się, że zagrają i pójdą do domu. Chłopaki jednak nadal wkładają w to mnóstwo serca. Gdyby nie lubili tego co robią, od dawna siedzieli by na kasie. Mick się postarał, mówił do nas mnóstwo rzeczy po polsku. Bardzo cieszę się, że odpowiedział też na list Lecha Wałęsy ironicznym komentarzem wyśmiewając polski rząd. Czas minął bardzo szybko, wszyscy wiwatowali, dopóki Stonesi nie wyszli na bis. Po dwóch kolejnych utworach pożegnali się. Ronnie odtańczył floss dance 😂 (musiałam sprawdzić jak to się nazywa), Charlie rzucił pałeczki, słyszałam nawet o kostce od Keitha.


Miałam niezwykłe szczęście, że udało mi się kupić bilety na przedprzedsprzedaży. Bilety już na przedsprzedaży rozeszły się w ciągu minut, serwery wariowały, wielu ludziom anulowały się zamówienia i było po wszystkim. Ominęłoby mnie niepowtarzalne, wręcz historyczne dla dla miłośników muzyki wydarzenie. Zabawne, jak jedenaście lat temu ludzie mówili, że idą na Stonesów, bo to na pewno ostatnia okazja. 


Tutaj filmik z Mickowym tańcem



sobota, 7 lipca 2018

Piątek 06.07.2018

Hejka. Chciałabym przyjść w końcu do was z czymś konkretnym, ale robiłam cztery podejścia do sesji i nic z tego nie wyszło. Postanowiłam tak, czy tak się odezwać.

i ta koszula Vincetna na drzwiach samochodu :)
Pierwszy tydzień spędziłam u dziadków na wsi trochę pracując. W dniu, kiedy tam jechałam spotkała mnie przygoda. Mianowicie uratowałam kotka. Jadąc z rodziną autem, zauważyłam rudą kulkę na pasie zieleni między jezdniami. Nie było się gdzie zatrzymać, więc zatrzymaliśmy się dopiero na najbliższym przystanku i stamtąd leciałam na złamanie karku. Dotarłam na miejsce, maluch mi uciekał, zatrzymywałam dla niego ruch, żeby go ktoś nie potrącił. W końcu złapałam go próbującego wejść na drzewo. Syczał i wyrywał się, przy okazji mnie podrapał, ale doniosłam go do auta, gdzie zadzwoniliśmy na straż miejską. Odebrali go i zawieźli do schroniska. Kociak miał na dodatek zranioną nóżkę. To było drugie zwierzę w ciągu tamtego miesiąca. Pierwszy był ptaszek, który wypadł z gniazda. A było to tak: Współorganizowałam pewną akcję, jako jej miejsce zaoferowałam moją szkołę z racji na jej wielkość, spędzałam tam więc drugi weekend. Tamtej soboty odbywał się kiermasz płyt winylowych, na który nie omieszkałam pojechać. Zerwałam się więc na chwilę. Nabyłam starą płytę z bluesowymi kawałkami Stonesów. Wracając, na ścieżce rowerowej już przy mojej szkole, zauważyłam coś małego na ziemi. Tym czymś była mała sójka. Miała złamane skrzydło. Bardzo głęboko oddychała, oblatywały ją muchy... Poczułam totalną bezradność. Oparłam moją płytę o drzewo w cieniu i sprawdziłam co zrobić w takiej sytuacji. Każdy poradnik zaczynał się zbędnym wstępem, lub informacją, że prawdopodobnie to normalne, chyba że obok leży martwe rodzeństwo. Leżało. Ale już instrukcji co robić w takim wypadku nie było. Próbowałam dodzwonić się na straż miejską i nic. Zadzwoniłam w końcu do opiekuna samorządu, który pomagał mi w szkole w związku z akcją. Powiedział, żebym go tu przyniosła i coś poradzimy. Wzięłam go w chusteczkę i ruszyłam do szkoły. Kiedy tam doszłam pękłam. Włożyliśmy go do pudełka. Dzwoniłam do różnych miejsc, nikt nie chciał pomóc, w końcu doradzili mi zadzwonić na straż. Ha. Ha. Próbowałam jeszcze kilkanaście razy, ale nic. Postanowiliśmy, że go tam zawieziemy, lecz póki co nie mogliśmy, ponieważ byliśmy gospodarzami, a wszystko jeszcze trwało. Kiedy akcja dobiegła końca, pojechaliśmy na straż miejską, gdzie zajęto się ptaszkiem. 

Drugi tydzień spędziłam wałęsając się cały tydzień po mieście. Szwendałam się po targu, robiłam tam zdjęcia, kupiłam sobie parę książek. Trochę łaziłam ze znajomymi. Koniec tygodnia zwieńczę dniem, na który czekałam od bardzo dawna. Mianowicie jadę na koncert Stonesów!

Teraz podzielę się z wami próbami sesji.





Jedyne co mam z tego siedzenia w krzakach to kleszcza XD A zdjęć spodziewałam się więcej.
Reszty nie ma nawet co pokazywać.

🌜Czas się pożegnać, muszę jutro rano wstać. Do zobaczenia, dobranoc. 🌛